Według producenta, prace nad nową myszką trwały aż dwa lata. Opracowanie poprzednich modeli zajmowało inżynierom Logitecha zaledwie sześć miesięcy. Co jest zatem w MX Revolution tak wyjątkowego, że projekt pochłonął tak wiele czasu?
Celem Logitecha było opracowanie produktu rewolucyjnego, który wprowadzi nową jakość na rynek myszy komputerowych. Zadanie to nie było wcale łatwe: w sprzedaży dostępnych jest kilkadziesiąt modeli myszek różnych producentów, które - przynajmniej na papierze - wydają się być urządzeniami idealnymi. Swoje położenie rozpoznają dzięki optycznemu sensorowi, który umożliwia pracę myszy praktycznie na dowolnym podłożu (problemy występują jedynie na szkle i lustrze, chociaż i tutaj producenci czynią postępy). Z komputerem komunikują się radiowo, na odległość dochodzącą nawet do kilku metrów. Są ergonomiczne i świetnie leżą w dłoni. Wyposażone są w zestaw dodatkowych przycisków, którym można przypisać niemal dowolne funkcje. Czegóż chcieć więcej?...
Aby uzyskać odpowiedź na to pytanie, pracownicy Logitecha przeprowadzili ankietę wśród grupy użytkowników komputerów. Większość wskazywała na problem przewijania długich dokumentów. Znacznym ułatwieniem jest tutaj wprowadzona kilka lat temu rolka. Aby jednak przewinąć kilkaset stron dokumentu tekstowego czy kilka tysięcy wierszy w arkuszu kalkulacyjnym, trzeba rolką obracać kilkaset razy nawet przez kilka minut!
Inżynierowie Logitech zaczęli kombinować, jak rozwiązać opisany wyżej problem. Jednym z pomysłów było wbudowanie w myszkę przycisku przełączającego tryb pracy rolki: w standardowym położeniu obrót rolki przewija kilka wierszy w tekście. Po przełączeniu w tryb "Turbo" ten sam obrót przewija już kilkaset wierszy. Rozwiązanie to jednak szybko zostało porzucone.
Inny pomysł to wbudowanie w mysz dwóch rolek, jedna do tradycyjnego przewijania, a druga do przewijania szybkiego. Z tej idei również zrezygnowano.
Wreszcie ktoś wpadł na prosty, aczkolwiek genialny pomysł. A może by tak uczynić z rolki koło zamachowe, które po pojedynczym, energicznym pchnięciu samo obróci się kilkaset razy, a jednocześnie przewinie wspomniane kilkaset stron w Wordzie? Rozwiązanie wydawało się być strzałem w dziesiątkę. Problem pojawił się wtedy, gdy przypomniano sobie, że rolka nie może się swobodnie obracać, nie stawiając przy tym oporu, bo uczyni to niewygodnym precyzyjne przewijanie tylko kilku linijek tekstu lub - co gorsza - przeglądanie po kolei zdjęć z wakacji. Jak więc sprawić, by rolka mogła pracować w dwóch trybach, tradycyjnym, zapadkowym, gdy rolka "klika" i stawia wyraźny opór przy obracaniu, oraz swobodnym, gdy kółko może się obracać samo przez kilka sekund? Można zainstalować w myszy przełącznik. Rozwiązanie to jednak nie jest do końca wygodne. Najlepiej by było, gdyby mysz sama "wiedziała", czy użytkownik zamierza przewijać tylko kilka linii, czy może kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt stron tekstu.
Chociaż praktyczna realizacja takiego rozwiązania początkowo może się wydawać trudna do zrealizowania, to inżynierowie Logitecha poradzili sobie w prosty sposób. W pobliżu rolki zainstalowali niewielki silniczek, który w razie potrzeby odciąga bolec hamujący obrót kółka. Uzyskano w ten sposób możliwość sterowania, w jakim trybie ma akurat pracować rolka w myszce. Oprogramowanie może wysłać do myszy drogą radiową informację, by ta zwolniła blokadę i rolka przestaje sprawiać opór przy obracaniu. A gdy zajdzie taka potrzeba, bolec znów dociskany jest do kółka.
A jak z automatycznym "domyślaniem" się przez mysz, jak szybko użytkownik chce przewijać przeglądany dokument? To również dało się zrealizować. Wystarczy badać szybkość, z jaką użytkownik przekręca rolkę. Jeżeli obraca nią powoli, to znak, że precyzyjnie przewija przeglądany dokument czy katalog z plikami. Gdy energicznie pchnie kółeczko, sygnalizuje myszce o zamiarze szybkiego obrotu. Mechanizm współpracujący z rolką zwalnia opór i kółko zaczyna się swobodnie obracać.